Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/477

Ta strona została uwierzytelniona.

wda! ale cóż z tego, kiedy nieżywa. Ta lalka mamo, niema żadnego sensu!
— Ewa uśmiechnęła się.
— To idź rozmawiaj z panną Zelją!
— Ach! — zawołała Krysia, — jabym wolała aby mi mój drogi ojciec powiedział jeszcze, dla czego są na świecie bogaci i biedni!
— Moje dziecko! — zaśmiał się hrabia, — ja ci tego zaraz powiedzieć nie mogę, dla tego, że nauka o ludziach w ogólności, a szczególniej o biednych i nieszczęśliwych, jest najwyższą z nauk, której ty posiąść jeszcze nie możesz.
— A czegożto potrzeba aby módz ją posiąść?
— Trzeba długo patrzeć, kochać i uczyć się?
— Patrzeć na co? kochać kogo? uczyć się czego?
— Patrzeć na porządek całego świata, kochać ludzi, uczyć się nieszczęść i cierpień ludzkich...
— Christine! — przerwała znowu Ewa, — idź zajmij się czemkolwiek...
Tym razem Krysia usłuchała, i zamyślona bardzo, z książką w ręku oddaliła się w głąb mieszkania. Kiedy biała sukienka jej znikła u końca długiego szeregu łagodnie oświetlonych komnat, hrabia siedział obok Ewy. Ona porzuciła już swą misterną robótkę, i zmęczona wyszyciem dwóch różyczek i kilku niezabudek, spoczywała na atłasowych po-