Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.
—   179   —

— Wybornie! — zawołał Dembieliński — więc jeszcze mogę zabrać z nią dziś bliższą znajomość. Do zobaczenia, kuzynko.
Mówiąc to podawał Krystynie rękę z gestem pożegnania.
— Zmrok zapada, wkrótce zupełnie się ściemni — rzekła młoda dziewczyna zdziwiona nieco tą nagłą zachcianką krewnego.
— Nic to nie szkodzi — odpowiedział Dembieliński; o zmroku awantury bywają najczęstsze, a przeznaczenie samo chciało, aby dzień dzisiejszy był dla mnie dniem awantur. Do zobaczenia, droga Krystyno; idę do nimfy leśnej.