Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/350

Ta strona została uwierzytelniona.
—   344   —

gdy otwierałam ze snu dziecinne oczy, spłynęły we mnie i pozostały, jako przypomnienie niezachwianej miłości mej dla ciebie i świętego obowiązku...
Umilkła na chwilę pokonana wzruszeniem; wkrótce jednak podniosła głowę, i pewnym lubo zawsze łagodnym głosem powtórzyła:
— Uspokój się matko moja, i ufaj mi zupełnie. Córka twoja nie pójdzie do szczęścia swego po sercu twojem... bo jakkolwiek uczucie któreś wyznała jest występne...
— Występne! — jęknęła Ewa, i znowu zakryła sobie oczy.
Krystyna pochylona ciągle nad nią, milczała chwilę; na twarz jej wybił się wyraz walki.
— Tak — wyrzekła nakoniec, — przebacz mi matko moja, ale ani miłość moja dla ciebie, ani uszanowanie należne matce od dziecka, nie mogą skłonić mię do kłamstwa. A zresztą matko moja, złato i niezdrowa miłość, która osobie ukochanej zamyka oczy na prawdę, zamiast je otwierać. Jam do takiej niezdolna. Dla spokoju twego mogę wyrzec się najdroższych pragnień moich, mogę cierpieć i czekać, i spalić się choćby w tęsknotach oczekiwania; ale nazwać białem to co w oczach moich ma barwę czarną, nie jest w mojej mocy. Uczucie, które wyznałaś dziś przedemną, jest występnem...