Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.
— 131 —

Więc w górę serca i czoła! Odwagi w sercach, nieskazitelności na czołach! Żadnego niewolnictwa, żadnej służalczości! Ofiarowując jeden z utworów swoich królowi, dedykatę Kochanowski zaczynia od słów:
»Panie mój« — i zaraz w nawiasie dodaje: »to największy tytuł u swobodnych…«
A w ciągu utworu tego daje królowi nauki surowe, kreślone ręką, która nie zna ani pochlebstwa, ani trwogi.

»Pańskiego zdrowia (bezpieczeństwa) ani mocne sklepy,
Ani tak dobrze strzegą poboczne (żołnierskie) oszczepy,
Jako miłość poddanych…«

I w kilku słowach skreśliwszy, jak panujący ma karcić występek, dodaje:

»A czego najpotrzebniej (co najpotrzebniejsze), to sam żyj przykładnie…«

Poczem wymawia te rzewne słowa: (pamiętaj królu, że)

»U Boga niewinnych prośby ważne…«

I przypomina:

»Królowie (zaś) mają przed sobą pana, który wszystkiemu światu rozkazuje…«

Jakże daleka przestrzeń pomiędzy poetą polskim, który, rzekłszy do króla: »Panie!«, wnet ostrzega, że to już tytuł najwyższy, jaki usta człowieka swobodnego innemu człowiekowi dać mogą, — a tymi dworakami francuskimi, którzy w tym samym wieku i jeszcze w następnym z lokajskiemi serwetami na ramionach stali przy ucztach za krzesłami swoich mocarzy, albo z tym poetą

9*