Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.



MUZY.

Nie dziewięć ich było, ale trzy, i nie na Helikonie siedziały, ale na niedużem wzgórzu, trawą zarosłem, z którego wzrok ich ogarniać mógł szeroką, dojrzałem zbożem okrytą i żniwiarzami mrówiącą się równinę.
Ubrane były tak prawie pięknie, jak anioły, nieco przecież inaczej, w innym stylu, mniej modnie, więcej poetycznie. Trudno słowami określić, na czem właściwie polega różnica w tualecie Anioła i Muzy: jakaś draperja, w pewien oryginalny sposób opuszczona, jakaś fantazja w upięciu koronki, tu więcej prostoty, tam więcej komplikacyj, tu szpileczka, tam loczek, słowem, napozór jedno nic, ale napozór, bo w istocie rzeczy należy tylko przypatrzyć się pilnie, a przedewszystkiem inteligentnie, aby w tem jednem: nic dostrzec daleko większą żywość wyobraźni i daleko większy rozwój samodzielności. Tam, ślepe posłuszeństwo modzie, tu z modą pogodzona pomysłowość własna; tam elegancja prosta, żurnalowa, tu elegancja także, lecz z poetycznością połączona i do pewnego nawet stopnia sięgająca już sfer artyzmu, przez co przypominająca więcej obraz, aniżeli żurnal. Bo nikt