Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.
— 192 —

— Nie, jak żyć i czynić pragnie.
— Dziękuję! Co za pożytek z pragnień?...
— Przy ważeniu wartości człowieka, one największym ciężarkiem na szalę spadać powinny. Gdyby podobna było przenikać ludzkie wnętrza, należałoby sadzić człowieka więcej wedle tego, czego pragnie i ku czemu dąży, niż wedle tego, co urzeczywistnia i dosięga. Chciałbym wiedzieć: jakie pobudki słynnego pisarza tego dźwigają codziennie ze snu i jakie westchnienia pierś jego podnoszą, gdy oczy zamyka do snu? Bo zważ tylko rozmaitość ogromną pobudek, z któremi ludzie dni rozpoczynają, i żalów, z któremi je kończą! Mogą być pomiędzy niemi złe, dobre, samolubne, ofiarne, błahe, ważne, czyste, występne, bohaterskie i zbrodnicze. Chciałbym wiedzieć: czego mianowicie twórca ten od dnia rozpoczynającego się pożąda i co kończącemu się wyrzuca? Jaką pobudkę gra mu serce zrana i jaką elegję śpiewa wieczorem? Jakim jest główny motyw jego życia, nie tego życia, które widzimy wszyscy, ale tego, które zna on sam jeden? Z jakiego jeziora, głęboko i tajemniczo tkwiącego mu w mózgu, w sercu, w nerwach, jak strumyki z macierzystego gruntu, wypływają te pieśni, w których blasku przebywa on całe życie, jak salę maskaradową, olśniewający, a nieznany?
— Tej tylko wiedzy pragniesz? A fakty, czyny?
— Bardzo ważne; lecz jak winowajcę przed sądowemi kratkami, chciałbym sądzić człowieka mniej wedle czynów, niż wedle zamiarów. Błąd — rzecz powszechna; płatek śniegu, dotknąwszy ziemi, staje się szarym. Niepokalaność bywa często jednoznacznikiem