Strona:Eliza Orzeszkowa - Nowele i szkice.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.
— 205 —

swoją krzywdę, lecz jego nieszczęście i więcej jeszcze kocha!«
»Plait-il? Nie zrozumiałem; pan mówi językiem archaicznym!«
W ten to sposób toczyła się rozmowa, a mój modernista, zadowolony, dumny...
— Powiedz-że mu, kochanku, aby nie był dumnym i szedł spać, bo ani obejrzał się, jak sam stał się staroświeckim. Z takiego modernizmu, jaki on apostołuje — śmiej się! Jeżeli być modernistą znaczy: poznawać i szanować zdobycze umysłowe czasów najnowszych, rozumieć prądy uczuć i myśli, przebiegające społeczeństwa nowożytne, to bardzo dobrze; takiego modernizmu wymagać należy od każdego umysłu wykształconego, od umysłu twórczego także, i może najbardziej. Lecz jeżeli przez modernizm rozumieć ci każą usunięcie z pod stóp ludzkości podstaw duchowych, zdziwaczenie umysłu, zdziczenie obyczajów, histerję smaku; jeżeli ci powiedzą, że modernizm to uwielbienie dla tego, co schlebia zmysłom, a pogardzanie tem, co pokrzepia duszę; jeżeli jako modernizm wskażą ci u pisarza kult najniższych instynktów i rozlewanie przed oczyma ludzkiemi nieścignionych wzrokiem rynsztoków, — śmiej się z tego, że to modernizm, bo rzeczy te znanemi były wszystkim czasom, a naprawdę i bez językowego szarlataństwa nazywają się — rozpustą.
W tym ruchu wahadłowym, który nieustannie odbywa umysłowość ludzkości, daje się dziś uczuwać silne parcie ku temu, co przez czas pewien ulegało istotnie zaniedbaniu, poniewierce. Społeczeństwa uczuły usu-