Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.
109
PIEŚŃ PRZERWANA

jej, trzymając nitkę jeszcze mokrą od łzy, która na nią spadła, trochę drżały. Przyjemski, wyciągając rękę nad sztachetami, przemówił z uśmiechem:
— Naprzód niech mi pani na powitanie rączkę poda...
Uczyniła to. Szorstka, trochę czerwona i trochę drżąca jej ręka znajdowała się przez chwilę w uścisku dłoni białej i miękkiej.
— Następnie, niech mi pani powie, co to znaczy, że ten koszyk przywędrował tu za panią?
Podniosła głowę i ze spojrzeniem odważnem odpowiedziała:
— Przyniosłam go, myśląc, że może pana tu zobaczę. Niech pan będzie łaskaw postawi ten kosz z drugiej strony sztachet, a potem przyszle kogo, aby go zabrał.