Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/135

Ta strona została uwierzytelniona.
123
PIEŚŃ PRZERWANA

— Cicho, Staś! — syknęła Frania, — już kawaler Klarki idzie.
Za fasolą słychać było powolne, równe kroki; w minutę potem otworzyły się drzwi od sionki, tak nizkie, że wchodzący przez nie człowiek wysoki musiał pochylić głowę. Wszedł i jednym rzutem oka objął wszystko: pokoik z nizkiem sufitem, zielonym piecem i centkami czerwonemi na błękitnawych ścianach, trochę niedojedzonej kaszy na talerzach, cztery osoby przy stole, zasłanym ceratą, pęk rezedy na komódce. Klara z różowym obłokiem na twarzy, ale dość rezolutnie rzekła do ojca:
— Tatku, pan Juliusz Przyjemski, mój znajomy.
A do gościa: