Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.
155
PIEŚŃ PRZERWANA

nowe czepeczki do garnirowania i po pewną poradę gospodarską...
— Ach, ta pani Dutkiewiczowa!... co ona kosztuje pani czasu, a mnie zgryzoty!...
— Panu? zgryzoty?
— A tak; bo drugi już raz przez nią zgryzłem się, nie znalazłszy pani w altance o zwykłej porze.
Zamienili te słowa, patrząc sobie w oczy ciągle, jakby spojrzenia ich za nic rozstać się nie mogły.
— Niech pan będzie łaskaw usiądzie...
— Wcale nie myślę siadać i przyszedłem po to, aby pani także tu nie siedziała. Widzi pani:
Pokazał książkę wziętą wczoraj