Strona:Eliza Orzeszkowa - Pieśń przerwana.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.
11
PIEŚŃ PRZERWANA

trzaskiem kruszyły się pod stopami idącego, który coraz zwalniając kroku, wodził wzrokiem po dwóch zielonych ścianach alei, od szczytów, natykanych złotem i czerwienią, do pni grubych, okrytych porostami, jak szmatami koronek zielonawych.
Myślał, że wcale uroczym kącikiem jest ten ogród, choć nieduży i znajdujący się w mieście niedużem. Ale może dlatego właśnie jest uroczy, że napełnia go cisza taka, jakiej prawie niepodobna znaleźć w miastach wielkich i nawet w rezydencyach wiejskich, ale wielkich.
Długo żyć w takiej ciszy mógłby tylko Kameduła; ale na czas jakiś może być ona bardzo przyjemną. Wydziela się z niej coś