Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.
—   125   —

ków, więcéj jeszcze, niż dla dostojności twego urodzenia i rozkazywać ci nie mieliśmy zamiaru. Ale prosimy cię, abyś pilnie zważyła wszystko, na co narażoną była-byś, gdybyśmy spełnieniu zamiaru twego niezwyciężonych przeszkód nie stawili. Na wszystkie bogi! czy dobrze wiesz, Domina, jakim jest ten los, w którego objęcia rzucić się pragniesz, jak gołębica w szpony jastrzębia? Illiria barbara! W młodości mojéj, jako wojskowy trybun, w kraju tym lat parę przebyłem i wiem, że zbyt słabą jest niewiasta, aby znieść mogła męki tamtejszego życia.
Łagodny głos mówiącego zgasił gniew w oczach Fanii, które nabiegły szybko wstrzymaną łzą. Przenikliwe jednak wejrzenie wpijając w twarz męża, zdającego się z niepokojem odpowiedzi jéj oczekiwać, ze smutną ironią zaczęła:
— Czy doprawdy słowa, które słyszałam, wyszły z ust Senekiona, najbliższego z przyjaciół małżonka? Czy, dzieląc wszystkie uczucia i myśli Helwida, Hereniusz Senekion nie potrafił w umyśle swym zważyć czci i miłości, które tak bardzo teraz nieszczęsny mąż ten obudzać winien w tych, którzy mu są blizcy? Może ciebie, Senekionie i tych innych przyjaciół Helwida, dreszczami trwogi przejmują dzikie obrazy Illiryi. Mnie, nie, skoro wiem, że tam Helwidyusz mój żyć i cierpiéć będzie. Daremnie porównałeś mnie do gołębicy. Z gniazda orłów po-