Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.
—   154   —

pytywałem: dla czego pod Filipami zwyciężył Oktawian, a uległ Brutus? dla czego nikczemna dłoń Pompeja zrzuciła z ramion wspaniałą głowę Cycerona? Dla czego cnotliwy Germanikus skonał od trucizny podłego Tyberyusza? Dla czego Messalina przeżyła wiek swój w wyuzdanych rozkoszach i umarła na pościeli z róż, a szlachetna i surowa Arya, skonała w potokach krwi małżonka swego i swojéj? W kole senatorów, trzęsących się od strachu i dbających tylko o całość swych latifundyów (majątków) i szkarłaty swych latiklów (tog senatorskich) jak téż, na widok ludu rzymskiego w amfiteatrze i cyrkach rytmicznemi oklaski witającego Nerona, wołałem w duszy: gdzież ujrzę ludzi! Wydawało mi się czasem, że cały naród rzymski widzę w postaci rycerza, stojącego pod Kaudyńskiém jarzmem. Stał z karkiem zgiętym i leniwemi palcami wygrzebywał sobie z ziemi to ziarna twardéj fasoli, to dzwona smacznéj barweny — skarżąc się tylko na to, że znajdował ich za mało. Brzuch mu rósł, w miarę jak postać malała, aż z rycerza o silnych barach i jasném obliczu, przemienił się w brzuchatego karła, z twarzą satyra i małpy. Na tom ja patrzał. Demetryuszu, a własną duszę czułem zamkniętą w scrinium takiém, w jakiém zamykają się zwoje pergaminów. Była ona zgnieciona, sznurami niemożności skrępowana i w futerale milczenia zamknięta. Myśli moje biły się o ściany méj głowy, jak