Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.
—   157   —

wygnania? Jeżeli mniemasz, że gdy ciało swoje żywiłem kęsem chleba i poiłem wodą zaprawioną octem, nie krzyczało ono o soczyste mięso pieczonego dzika i o płomienne słodycze, zaprawionego miodem Falernu, nie rozplątałeś dobrze zygzaków ludzkiéj natury. Kiedy zmęczone kości składałem na słomianym barłogu, nigdyż nie śniłem o łożu, wysłaném łabędzim puchem? Chropowata glina, z któréj popijałem moję wodę z octem, przypominała mi srebrną czarę, miłą dla oka i gładką dla warg i wolał-bym pewno wciągać w swe nozdrza woń arabskich perfum albo indyjskich kadzideł, niż smrody ryb gnijących i smażonego tłuszczu, które gęstą parą ścielą się u stóp Janikulu i napełniają izbę, w któréj mieszkam. Ale, Trazeuszu, widok osłów, wydymających grzbiety pod złocistemi czapraki i wieprzów, tarzających się w potokach win greckich i aleskandryjskich sosów, obmierziły mi stroje i uczty wielkiego Rzymu. Patrząc na rzędy zębów, gryzących się w kałuży o miedziany obol, ja, złote talenty odtrącałem nogą. Po świecie, zalanym morzem wyuzdanego zbytku, nędza moja obwoływała pogardę bogactwa. Pogodę i radość na obliczu swém nosząc, ukazywałem szczęście w łachmanach tym, którzy je tylko w Tyryjskiéj purpurze dostrzegać umieli. Uczniów miałem wielu; niejednemu wymiotłem z głowy pychę, a z pod błony piersiowéj wydarłem rozpustne chucie. Dostojnéj duszy ludzkiéj wystawiłem posąg w przyby-