Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
—   12   —

i skwierczały smażące się kiełbaski. Ze stosów, wznoszących się tuż przed nogami przechodniów, kobiety z ludu, białemi płachtami okryte, wybierały i kupowały czerwone garnki i misy; w doktorskich budkach jęczeli chorzy, którym przed oczyma publiczności opatrywano rany lub nastawiano złamane członki; na rogach ulicy, przed stojącemi tam posągami bóstw dróg rozstajnych, słychać było modlitewne zawodzenie i krzyki, a kędyś, w głębi jakiegoś podwórza, rozdzielonego z ulicą przezroczystym portykiem, brzmiały przeciągłe i donośne wołania woźnych, ogłaszających imiona, przymioty i cenę niewolników, którzy wraz ze wszelkiemi dobrami jakiegoś bankruta, na publiczną sprzedaż wystawieni, stali tam na podwyższeniu z desek, nadzy, ze znakami kredą wyrysowanemi na piersiach i rodzajem koron na głowach.
W tłoku tym i gwarze, pomiędzy rzędami arkad i budek, nad któremi wznosiły się wysokie a martwe, bo ze strony ulicy okien pozbawione ściany domów bogatych, na wązkiéj i ciżbą płynącéj przestrzeni, zatrzymywały się przed domem Wespiliona i Turyi liczne lektyki, przez barczystych Kapadoków lub czarnych Numidów przynoszone, a z których wysiadali dojrzali mężowie w fałdzistych togach, młodzi panowie w obcisłych tunikach, kobiety w „stollach” rzęsiście haftowanych i malowniczo opadających im do stóp, z pod pasów świecących