Strona:Eliza Orzeszkowa - Stare obrazki.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.
—   50   —

w nią wejście Wespiliona, odrzuciła w tył włosy i z ramionami u piersi skrzyżowanemi stała nieruchomo o ciemny słup plecami wsparta.
Wespilion nie spuszczał z niéj badawczego, surowego wzroku, ona patrzała w ziemię.
— Mniemałam, Wespilionie — ozwała się po chwili — że męzka duma powstrzyma cię od zapytania, co dzieje się w sercu opuszczającéj cię kobiety. Miałam nadzieję, że, zamiary me w obecności twojéj przyjaciołom i krewnym naszym opowiedziawszy i srogo cię obraziwszy, będę mogła jutro wyjść z domu twego niepytana i — nieżałowana.
Ze smutnym uśmiechem Wespilion odpowiedział:
— Sama sobie odebrałaś prawo do czytania w sercu mojém i nigdy wiedzieć nie będziesz, jakie ślady wyryje w niém twój postępek. Ale o przyczyny jego zapytać nakazuje mi właśnie ta duma męzka, któréj wzywałaś, aby cię od rozmowy ze mną obroniła. Niewolno jest niewieście przez kapryśne milczenie chwiać dobrą sławą męża i spokojem jego duszy. Nie przestałaś jeszcze być żoną moją i z pod władzy mojéj nie wyjęło cię jeszcze prawo. Byłem ci zawsze kochankiem i przyjacielem i nigdy cię nawet o nic nie prosiłem, bo, czego chciałem, tyś tego pragnęła, a czego zapragnęłaś to było żądaniem mojém. Teraz jednak, Turio, przypominam ci tę władzę, jaką