Strona:Elizabeth Barrett Browning - Sonety.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXIV

Tem samem sercem, rzekłam, odpowiem dziś tobie,
Jak tamtym, gdy posłyszę dziecięce swe miano —
Niestety! czyliż serca te same zostaną,
Gdy zmącą się i zemną w twardej walki dobie?

Mówiłam, żem, wezwana, ku drogiej osobie
Spiesznie biegła, więź kwiatków rzucając wiośnianą,
Gry dziecięce... z uśmiechem, co wybiegł mi rano
Przy zabawie na usta, i którym się zdobię

W radosnem posłuszeństwie nadal. Dziś, w głębokiem
Zadumaniu, samotność rzucam, trosk nawały;
Na głos twój biegnę przecież, ogarniając okiem

Nie poszczególne dobro, ale skarb swój cały!
Złóż rękę na tem sercu: krew gna bystrym tokiem;
Tak rączo nigdy stopy dziecka nie bieżały.