Strona:Elwira Korotyńska - Wróbelek i kotka.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

Udałam więc, że wyrzucić go chcę za okno... Podeszłam do okna, a ta podbiegła ku mnie, zapominając o smacznym kąsku i wspieła się dwiema łapami, aby mi odebrać kociaka.
Puściłam go naturalnie natychmiast i pobiegłam ratować wróbelka.
Ale nie cierpię od dzisiaj Mruczysi...
Nieposłuszna, wołam i wołam, ona nic, jakby nie słyszała... Pies o wiele lepszy od kota...
— Zosiu, — odparła matka, — a czyś zapomniała do jakiego gatunku zwierząt należą koty, a więc i nasza Mruczysia?
— Do drapieżnych czworonogów, mamusiu, — odpowiedziała dziewczynka.
— Jakżeż więc Mruczysia, będąc drapieżnem zwierzęciem, mogła inaczej postąpić, mając przed sobą wróbelka? Nic to dziwnego, moje dziecko, i nie jest to winą kotki, że ma taką naturę. Człowiek nieraz zabija kogoś, morduje, mając rozum i świadomość, że to jego jest winą, że powstrzymać się od zbrodni nie chce — a cóż zwierzę?