Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/24

Ta strona została skorygowana.

na, w nów księżycowy na tle błękitno-zielonawego nieba.
— Promyk nie zjawi się już nigdy, to niemożliwe — myślała.
Ale Emilka odziedziczyła pewne cechy po swych wytwornych starych przodkach: męstwo, dar znoszenia cierpień, miłosierdzie, moc kochania z głębi serca, umiejętność radowania się, wytrwałość. Miała te wszystkie cechy i patrzyła na życie rozumnie swemi szaremi oczami. Dar znoszenia cierpień i wytrwałość przyszły jej teraz z pomocą, podtrzymały w niej ducha. Nie wolno dać poznać ojcu, że Helena miała z nią tę rozmowę, toby go strasznie zmartwiło. Ona musi to zachować przy sobie i kochać ojca, och! tak bardzo go kochać przez ten krótki czas, który im jeszcze pozostał.
Słyszała jego kaszel w dolnym pokoju: musi już być w łóżku, gdy on wejdzie na piętro. Rozebrała się tak szybko, jak tylko na to pozwalały zziębnięte palce i wsunęła się do łóżeczka, stojącego przy otwartem oknie. Głosy wiosny, głosy nocy, przemawiały do niej zewsząd, niewidzialne, Królowa Wichrów pogwizdywała w oddali. Hochlików nie było słychać. Hochliki mieszkają tylko w królestwie Szczęścia. Nie mając duszy, nie mogą przekroczyć progu królestwa Smutku.
Leżała tak, zziębnięta, bez łez, bez czucia. Ojciec wszedł do pokoju. Jak wolno szedł, jak bardzo powoli zdejmował ubranie! Jak się to stało, że ona dotychczas nigdy nie zwróciła uwagi na te objawy? Ale nie kaszlał wcale. Och, żeby Helena mogła się mylić, a może się myli?... Dzika nadzieja zerwała się w zbolałem serduszku. Westchnęła.

18