Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/306

Ta strona została skorygowana.

— Zaprowadź ją do łóżka, Karolino. Umieść ją w czerwonym pokoju.
Emilka poszła za Karoliną. Przeszły znów przez szereg pokojów, przez kuchnię i jeszcze przez kilka dużych izb. Gdzie ją prowadzono, u Boga? Wreszcie weszły do dużego pokoju. Karolina postawiła lampę na stole i spytała, czy Emilka ma koszulkę.
— Naturalnie, że mam. Czy pani sądzi, że ciotka Elżbieta pozwoliłaby mi przyjechać bez nocnej koszuli?
Emilka była oburzona.
— Nancy powiedziała, że możesz spać zrana, jak długo ci się podoba — rzekła Karolina. — Dobranoc. Nancy i ja sypiamy w starem skrzydle domu, a inni członkowie rodziny śpią w swoich trumnach, w grobie.
Z tem spostrzeżeniem wyszła Karolinka z pokoju i zamknęła drzwi.
Emilka usiadła na pokrytej brokatem otomanie i rozejrzała się dokoła. Firanki przy oknach były też brokatowe, czerwone, tapeta była tejże barwy, zdobna w girlandy róż. Było to bardzo ładne, jasne obicie, Emilka patrzyła na nie z rozkoszą. Na podłodze leżał zielony dywanik, tak plastycznie zahaftowany czerwonemi różami, że Emilka bała się po nim stąpać. Doszła do wniosku, że jest to bardzo piękny pokój.
— Ale mam tu spać sama, więc muszę odmówić pacierze bardzo starannie, — pomyślała.
Rozebrała się szybko, zgasiła światło i położyła się do łóżka. Nakryła się pod samą brodę i leżała, patrząc w wysokie sklepienie. Tak przywykła do łóżka ciotki Elżbiety z baldachimem nad głową, że czuła się nieswojo w tem współczesnem, wielkiem łożu. Ale

300