Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/332

Ta strona została skorygowana.

— Tak, ja jestem Garbusem Priestem. Nie powinnaś się za mnie wstydzić tego przezwiska. Nieraz je słyszałem. To jest Priestowska koncepcja humoru.
Zaśmiał się nieprzyjemnie. — Powody tego przezwiska są dosyć widoczne. To jest wszystko, co wyniosłem ze szkoły. Jak się to stało, że się tam ześlizgnęłaś?
— Myślałam o różnych rzeczach i nie patrzyłam na drogę — rzekła Emilka.
— Słowem, marzyłaś. Spełnią się twoje marzenia. Widzę, że urodziłaś się pod szczęśliwą gwiazdą. Byłaś dzisiaj o krok od śmierci, a jednak zjawiłem się w porę. Jak się nazywasz, o ile masz nazwisko! Zaczynam w to wątpić, gdyż masz śpiczaste uszy. Może wdałem się w kontakt z dobremi wróżkami?
— Jestem Emilja Byrd Starr ze Srebrnego Nowiu — odrzekła Emilka dość chłodno. Zaczynała być wrażliwa na kwestję swych uszu. Czy rzeczywiście było w nich coś niesamowitego?
A przecież w tym garbusie było coś, co ją pociągało. Emilka szybko się decydowała co do swej sympatji lub antypatji dla osób nowo-spotykanych. Wiedziała w ciągu kilku minut, czy kogoś lubi, czy nie, czy też jest obojętna. Doznawała dziwnego wrażenia, że zna Dean Priesta od szeregu lat, może dlatego, że wiecznością wydał jej się ten czas, który spędziła na oczekiwaniu jego powrotu ze sznurem. Nie był przystojny, nie podobał jej się, ale już go polubiła, przywiązała się do tej mądrej twarzy o magnetycznych zielonych oczach.
— A więc ty jesteś tą panienką, która przybyła w odwiedziny do Księżego Stawu? spytał Dean

326