Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/64

Ta strona została skorygowana.

nią. Pomyśleli, że jest ona typową Starrówną, a ona nawet nie dowiedziała się, jaki los ją czeka.
Smutno wygladała mała Emilka - w - zwierciadle.
— Nie wiedziałam... nie wiedziałam... — szeptała. — Ale już będę wiedziała po dzisiejszem zdarzeniu — dodała z nagłą energją — i nigdy już, nigdy, nie uczynię tego.
Przez chwilę zdawało jej się, że padnie na łóżko z płaczem. Nie mogła znosić w milczeniu takiego bólu i wstydu, piekącego jej serce. Wtem oczy jej padły na stary żółty zeszyt na stoliczku. W minutę później siedziała Emilka po turecku na łóżku i gorliwie pisała swym tępym małym ołówkiem. W miarę jak palce posuwały się po linjach zeszytu, policzki jej czerwieniły się, oczy rozpalały się i błyszczały coraz bardziej. Zapomniała o Murrayach, chociaż pisała o nich, zapomniała o swem upokorzeniu, chociaż opisywała to, co zaszło: pisała przez godzinę przeszło przy mdłem światełku dymiącej lampki, nie ustając w pracy ani na chwilę, chyba poto, żeby wyjrzeć przez okno i zobaczyć piękno mglistej nocy, albo żeby odszukać na dnie świadomości jakiś wyraz, który jej był potrzebny; kiedy taki wyraz się nasuwał, wydawała westchnienie zadowolenia i pisała dalej.
Gdy usłyszała kroki Murrayów, wchodzących po schodach, odłożyła zeszyt na bok. Skończyła; opisała cały przebieg zdarzeń i rady familijnej Murrayowskiej, stworzyła patetyczną scenę własnej śmierci i Murrayów, zgromadzonych dokoła niej, przy jej łożu śmiertelnem i błagających ją o przebaczenie. Najpierw dostrzegła ciotkę Ruth, klęczącą przy niej

58