Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

ła w drugie, nie wzięła początku w obserwacyach świata owadziego i nieznajomości praw fizyologicznych, które rzucają na sprawę przemian u owadów jasne światło i odzierają ją z uroku wszelkiej cudowności. Ściśle biorąc, przemiany należałoby poprostu nazwać stopniowym rozwojem owadów.
Liszka motyla, zarówno jak liszka muchy, pszczoły lub chrząszcza, jest nadzwyczaj skomplikowanem stworzeniem, mieszczącem w sobie gotowe zarody przyszłego motyla.
Gdybym się nie obawiał zarzutu nieścisłości naukowej, porównałbym ją z jajkiem kurzem i nazwał chodzącem, jedzącem i rosnącem jajkiem owadu.
Mieści ona w sobie, jak to ścisłe badania wykazały, gotowe zarody wszystkich organów przyszłego motyla, spowite, że się tak wyrażę, w liczne skóry, włożone jedna na drugą. Każda z nich, rozrastając się po kolei staje się zewnętrzną i ustępuje po pewnym czasie nowej, póty, dopóki przedostatnia nie odsłoni gotowego motyla.
Obawiam się, abyś po tem ciemnem i może niewłaściwem orzeczeniu nie pojął fałszywie słów moich, abyś nie wystawił sobie np., że w gąsienniczce tkwi już maleńki gotowy motylek, który rośnie w niej i rozsadza powoli jednę po drugiej skórki gąsiennicy.
Nie, wcale tak nie jest!
W gąsienicy jest wprawdzie motyl, ale niewykształcony jeszcze i wyglądający przez to, jak gąsienica.
Wszystkie jego części ciała znajdują się już wprawdzie w gąsienicy, ale trudno je rozpoznać, z powodu, że posiadają dziwną własność szybkiego zmieniania się. Jedne organa dorosłego motyla są zaledwie w zarodku w ciele gąsienicy i dopiero pod koniec nagle się rozwijają, inne przekształcą się powoli. I naodwrót znowu, gąsiennica jest obdarzona takiemi wybitnemi organami, jakie albo zmniejszą się, albo zupełnie zni-