Strona:Ernest Buława - Poezye studenta - tom I.pdf/94

Ta strona została przepisana.
II.

Kto lubi kwiaty uroczych dni wiosny
Z różowem licem jutrzenki,
Wierzbowych fletni kto zna głos żałosny,
Niech tej dosłucha piosenki.
Mijają ranki, mijają wieczory,
Dziewczyna smutna i harda
W cerkwi przez całe płakała nieszpory,
Chłopcom w jej oku — pogarda —
Lecz przyszła zima, wesołe zapusty.
Przyszli swatowie do chaty,
Wróciła wiosna — i mnisze odpusty.
A stara biedzi się maty —
«Oj dońko, dońko, na te włosy siwe!
Na to ja Ciebie rodziła?
Ot gospodarne chłopaki życzliwe,
Swatów się zgraja schyliła! —
I przyszedł Józio, chłopak piękny, miły,
Z czarnemi jak żar oczyma,
Dziewczę spojrzało — nie szło na mogiły.
Toć Jasia nie ma — o nie ma! —
Już nie płakało jakoś na nieszporach,
Uśmiech już nie był jej grzechem —
I Józio nieraz przyszedł po wieczorach,
Dziewczę witało uśmiechem —
Już nie leciało tam na smętarzysko.
Wianuszek usechł na grobie,
Niech tam pod sosną śpi dobre chłopczysko,
Mogiło — zarastaj sobie!
I Józio chodził, chodził wieczorami
Pod chatę — na wieczornice
I nad rodzimej rzeczułki brzegami
Szeptali w cichej tęsknice.
Tylko na kwiaty nie biegli już w pole
Po wianek Boga-mateńki,
Bławatki znikły — trudno pleść kąkole,
Z pieśni wesołemi dźwięki —