Strona:F. A. Ossendowski - Lenin.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.
120
F. ANTONI OSSENDOWSKI


— Nigdy nie zapomnę wam tej przysługi! — mówił. — Dajcie-no mi teraz kliszę, może się jeszcze raz przydać!
— Klisza pękła przy odbijaniu 511-go banknotu — mruknął Walcis, spuszczając oczy.
Uljanow przelotnie spojrzał na niego i rzekł spokojnie:
— Pękła — powiadacie? No, niech i tak będzie! Dziękuję wam, towarzyszu!
Walcis odszedł.
Krupskaja, patrząc na męża, spytała:
— Czy nie myślisz, Wołodzia, że ten człowiek będzie teraz bił fałszywe banknoty?
— Niezawodnie, że będzie! — zawołał wesołym głosem. — Nic to mnie nie obchodzi. Będzie bił, aż go wpakują do więzienia. Tymczasem do roboty!
Podzielili dużą paczkę na małe, po sto rubli w każdej. Nazajutrz rozdano je towarzyszom, aby w różnych dzielnicach zmienili na pieniądze niemieckie.
Koło godziny trzeciej Włodzimierz Uljanow kupował już funty angielskie i bilety do Londynu, a Nadzieja Konstantynówna pakowała książki i szczupłą walizkę, gdzie się mieści ich skromny, raczej ubogi dobytek.
W Londynie rozpoczęła się ożywiona praca.
Przybył nowy współpracownik. Był to młody socjalista, Leon Bronsztejn, znany pod pseudonimem Trockij Niedawno uciekł z więzienia syberyjskiego i przedarł się zagranicę. Znali go już w kółkach studenckich i robotniczych, gdzie z powodzeniem występował jako komentator marksizmu.
Młody rewolucjonista miał nieprzeparty pociąg do dziennikarstwa i zaczął codziennie pisywać w „Iskrze“.
Uljanow przyglądał mu się uważnie. Pewnego razu, gdy Trockij wyszedł od niego, rzekł do Krupskiej:
— Ten młodzieniec posiada pierwszorzędne zdolności agitacyjne i, ponieważ niczem się nie krępuje, niezawodnie wysoko zajdzie. Jako człowiek swej rasy jest impulsywny, rzutki, lecz niewytrwały. Potrzebuje on takiego mentora, jak ja, który nigdy się nie zapala, ja zaś potrzebuję jego, bo tymczasem tylko on, jak mi się zdaje, potrafi do końca myśleć i działać, podług mego planu.
Nadzieja Konstantynówna odezwała się cicho: