Strona:F. A. Ossendowski - Lisowczycy.djvu/245

Ta strona została przepisana.

niemieckiego? Czyś oszalał? Czy o dwuch głowach jesteś? — piszczał rozwścieczony Bethlen.
Ale i junak miał już dość. Zrozumiał, kogo ma przed sobą, więc niedługo myśląc, za połę aksamitnego kabatu ucapił, lekko wstrząsnął, aż cienkie nogi się ugięły, i syknął:
— Jak nie odstąpisz, chociażby ciebie sto królów broniło i całe imperjum twoje rzymskie, usiekę, jak mi Bóg miły, usiekę! Prędzej mi na dłoni szczecina świńska wyrośnie, niż ty, pludro jeden, Krzysię ujrzysz obok siebie na kobiercu ślubnym! Jeśli ci życie miłe — zwieraj, zwiewaj, grafie kraśnonosy! Hej! do złości mnie doprowadziliście! Hej, baczcie, abym we wściekłość nie wpadł, wtedy, bowiem, gorze wam!
— Mityguj się, waść! — zawołał zmieszany i wylękły starosta. — Obrażasz dworzanina królewskiego! Odpowiesz za to i na mnie gniew najjaśniejszego pana sprowadzisz! Grafie! Drogi grafie! Nie bierz tego do serca! Rozpacz i miłość bez odezwu mówi ustami tego młodziana...
— Proszę pana starosty o widzenie się z panną Krystyną! — rzekł ponuro, lecz spokojnie rycerz. — Jeśli ona potwierdzi to, coś mówił mi tu w tej komnacie, przeproszę grafa i odejdę bez słowa...
— Ujrzysz ją, ino nie dziś, bo słowem szlacheckiem stwierdzam, że wyjechała. Niebawem wróci! — rzekł zaniepokojony, zmieszany pan Czapliński i to głaskał rycerza po ramieniu, to potrząsał rękę chudego grafa.
Aż się spocił straszliwie i zasapał krewki pan starosta rawski, bo wspaniałej tuszy był to mąż.
— Niech i tak będzie! — zgodził się Marcin. — Zaczekam... A z tobą, grafie, postanowimy po kawalersku. Jeśli panna wolę będzie miała za tobą pójść —