Strona:F. A. Ossendowski - Postrach gór.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

brze, że odnalazłem ciebie, to może, choć późno, da się jakoś naprawić! — mówił pułkownik z zadowoleniem wpatrując się w dziarską, żołnierską postać Jerzego.
— To taki oto ten wasz kłusownik? — zażartował dowódca pułku chytrze patrząc na majora Rzęckiego.
Major jednak nie dawał jeszcze za wygranę i począł znowu wypytywać porucznika, który w cywilu zajmował stanowisko nadleśniczego.
Ten ciągnął przerwane opowiadanie:
— Powiadam panu, że chłopak najlepiej od wszystkich gajowych znał służbę, a co do pomysłów, śmiałości i przebiegłości — drugiego takiego nie znaleźć na całej Huculszczyźnie! Widocznie przebudziła się w nim krew dawnych wojskowych osadników na Podkarpaciu, gdzie ich królowie w różnych czasach rozrzucali dla obrony granic od węgierskiej strony i od tatarskich zagonów. Myśmy nazywali go „rysiem“, bo, panie majorze, Brzeziński jak ten ryś skradać się umiał do każdej zwierzyny, wszystko wypatrzył i przeliczył niby bydło w oborze czy drób w kurniku...
Porucznik zaśmiał się nagle i szepnął:
— Na Czarnohorze i w górach Hryniawskich Huculi inne wszakże mu nadali przezwisko. Inaczej tam nie mówiono o nim, jak „Postrach gór“, bo też i był postrachem dla kłusowników i szkodników wyrąbujących i podpalających puszczę. Nie robił on z nimi żadnych ceregieli i w mig odzwyczaił drabów od wypraw złodziejskich! Ileż to razy robiono na niego zasadzki, ale miał niucha jak ryś i zawsze wywijał się szczęśliwie!
— To ciekawe, to bardzo ciekawe! — mruczał major.
— Pan zdziwi się jeszcze więcej, panie majorze, kiedy panu opowiem, co zrobił Brzeziński, kiedy do naszej puszczy zakradać się poczęli Huculi i gajowi spoza Białego Czeremoszu, z rumuńskiego brzegu.
— Proszę opowiedzieć, panie poruczniku! — prosił major.
— Nie wiem jak to było, ale tych zagranicznych kłusowników któryś z gazdów ukrywał u siebie, a może nawet wspólnie z nimi był w zmowie z pewnym kupcem leśnym, którego koniec końców wpakowano do ula. Jakby tam nie było, wybijali nam kłusownicy co najtęższe jelenie, a w zimie zakłuli dwie