Strona:F. A. Ossendowski - W krainie niedźwiedzi.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.



II.
MUTO WYRUSZA NA WYPRAWĘ.

Minęło jeszcze dwa dni, ostatnie dwa dni przygotowań do długiej i ciężkiej wyprawy małego Muta, który stał się teraz głową rodziny. Chłopak zaprzęgał do sanek starego Rana i, gwizdnąwszy na psy, które, od założenia im obroży, nie odstępowały go, odbywał dalsze wycieczki, żeby się wytrenować, przyzwyczaić renifera do biegu po zaśnieżonych polanach i nauczyć się kierowania zmyślnem i silnem zwierzęciem. Musiał też ułożyć psy, właściwie ożywić w ich pamięci słowa rozkazu — krótkie a wyraziste.
Wreszcie pewnego razu, powróciwszy do osiedla, rzekł do rodziców:
— W lesie spotkałem wczoraj jednookiego Sajdę. Mówił mi, że popielice dążą już na południe do lasów nad Warzugą. Jutro stary wyrusza na łowy. Zgodził się, żebym wraz z nim wyjechał przed świtem. Będziemy polowali wpobliżu: ja — koło jeziora Wyr, jednooki — wśród pagórków, z których wypływa rzeka...
— Ach, jak to dobrze! — zawołała Bełut. — Sajda doświadczony łowiec i dobry sąsiad. Pomoże ci w razie potrzeby!