Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

Skazuję na śmierć Udo Ikonena, Michała Rybę, Willy Hadejnena, Hugo Christiansena i Chińczyka Tun-Lee.
— Kapitanie! Kapitanie! — zawołał, padając na kolana bosman. — Miłosierdzia!...
— Jednak, — ciągnął Nilsen, nie zwracając uwagi na klęczącego przed nim bosmana, — jednak, zważywszy, że wszyscy byli wciągnięci do buntu przez Ikonena, kara śmierci będzie dokonana tylko na herszcie, innym zaś zamieniam na wydalenie z pokładu „Witezia“ w miejscu, które sam obiorę. Oprócz tego były bosman, Michał Ryba, jako człowiek najwięcej mi obowiązany, a więc i najniewdzięczniejszy, powinien ponieść dodatkową karę.
Kapitan umilkł na chwilę, wszyscy zatrzymali oddech, czekając wyroku.
— Michał Ryba! — mówił Nilsen zniżając głos prawie do złowrogiego szeptu. — Darowałem ci życie, lecz dziś, gdy się zacznie psia waruga pozostaniesz sam na pokładzie i... powiesisz Udo Ikonena!...
— Dobrze, dobrze, kapitanie! — wyrwał się bosmanowi radosny okrzyk.
— Podły zdrajco! — syknął Ikonen.
— Skazanego na śmierć Udo Ikonena przywiązać do fok-masztu! — rozkazał kapitan. — Resztę tamtych — do przedniego rumu i zamknąć! Tak! Sąd skończony... Co do kuka — załatwię to osobno!
Olaf Nilsen, chwiejąc się na nogach, zbliżył się do felczera, schylonego nad sztormanem.
— Czy będzie żył? — szepnął Norweg.
Walicki podniósł ramiona.
— Rana ciężka, — odparł. — Nic nie mogę powiedzieć tymczasem. Trzeba przenieść rannego do jego kajuty,