Strona:F. Antoni Ossendowski - Biały Kapitan.djvu/307

Ta strona została uwierzytelniona.

Z trudem dowlokła się partja do obozu, ciągnąc za sobą naładowane sanki.
Nilsen i Pitt postanowili oddać znalezione cmentarzysko mamutów kupcom, którzy z radością natychmiast zaczęli wydobywać kość mamutową, używając do pomocy Samojedów, ucieszonych nie mniej od wilków z mięsa. Tubylcy nie zastanawiali się bynajmniej nad tem, że mamuty przeleżały w ziemi kilkanaście tysięcy lat. Mięso było dostatecznie świeże i smakowało mieszkańcom tundry znakomicie.
Kierowników przedsiębiorstwa w dolinie Numy nie nęciła już kość mamutowa. Mieli złoto, które napływało szerokim strumieniem do ich składu, szczególnie od chwili, gdy Rynka zaczął przebijać poziomą galerję, przecinającą duży pagórek, stojący u podnóża Numy.
Zachwycony Rynka codzień składał raport o stanie robót, które wykrywały nie dające się określić bogactwo.
Wniebowzięty, oszalały Puhacz co chwila wykrzykiwał:
— Czyste złoto! Cały pagórek ze złota!
Istotnie, natura zgromadziła w tem nowem „gnieździe“ tak wielką ilość nie tylko drobnego złotego piasku, lecz dużych jego kawałów, porwanych przez wodę ze skruszałej rudy Numy, że najbujniejsza wyobraźnia poszukiwaczy żółtego metalu nie mogła jego objąć. Przezwano złotodajny pagórek — „Angielskim Bankiem“ i pracowano zawzięcie. Złoto już składano w baraku dla narzędzi i materjałów wybuchowych i w izbach obydwuch kapitanów.
Gdy pierwsze, słabe jeszcze błyski zjawiającego się słońca zaczęły ślizgać się na wschodzie, zwiastując koniec nocy polarnej i zbliżenie się wiosny, Olaf Nilsen