Ta strona została uwierzytelniona.
— Zaklinam imieniem syna mego — idź! — prawie krzyknął przyciskając rękę do piersi.
Zamknął oczy, głowę wtulił w poduszkę, aby nie słyszeć, kiedy zamilkną ciężkie, powolne kroki odchodzącego i nie widzieć oddalającej się sylwetki jego na tle jasnej ściany salonu.
KONIEC