Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/149

Ta strona została przepisana.

łkała, ukrywając łzy przed setkami obcych oczu. Nie widziała, że i one prawie wszystkie również były zapłakane i zrozpaczone. Przed chwilą rzuciły, być może, ostatnie w życiu spojrzenia na najdroższe istoty. Huczący, rozdygotany pociąg, głucho, złośliwie warczący kołami, unosił je ku straszliwym polom i górom, gdzie wzbierała coraz wyżej krwawa fala wojny, tajemnicza i groźna.