Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/176

Ta strona została przepisana.

postanowił wreszcie wyprowadzić z pod ziemi te brunatno-szare, do widm podobne szeregi. Był to generał Pétain. Zrozumiał, że długa wojna pozycyjna wyczerpuje siły i zatruwa żołnierzy jadowitem zobojętnieniem. Pomyślał więc, że nastał czas, aby spróbować przebić żywym sztychem ludzkim front niemiecki. Popychało go do tego jeszcze i coś innego. Daleka sojuszniczka — Rosja uginała się już pod ciosami wroga. Należało przeto zatrzymać tu, na tej ziemi upojonej wiosną, większą część sił przeciwnika, aby nie mogły być użyte na wschodzie. Myśl ta przeistoczyła się w czyn 9-go maja 1915 r.
Tego dnia Nesser odwiedzał znajomych oficerów w transzach wpobliżu Rochncourt i przez peryskop wpatrywał się w słynny „labirynt“ — zawiły splot okopów niemieckich, przecinających drogę z Arras do Lens. Od strony lasku Berthonval odezwały się baterje francuskie. Odpowiedziały im natychmiast bliżej umieszczone ciężkie działa z góry St. Eloi, a wkrótce przyłączyły się inne, aż, hen! — haubice stojącej koło La Bassée potężnej artylerji angielskiej.
Po chwili wiedzieli już wszyscy, że generał Petain rozpoczął ofenzywę na skalistą ścianę Vimy, a skrzydła odcinku podtrzymują go całą siłą. Nesser nie wątpił, że od strony Rochncourt nie można było się spodziewać szybkiego powodzenia, na przeszkodzie bowiem stał prawie niedostępny „labirynt“, najeżony betonowemi „gniazdami“ ziejących ogniem kulomiotów, dział i miotaczy min. Nie słuchając przestróg oficerów, postanowił nadążyć przed atakiem do ośrodka bitwy. Z trudem dotarł więc do lasku Berthonval, skąd generał Pétain rozpoczął swój atak. Stojąc na punkcie obserwacyjnym, Nesser spostrzegł