Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/183

Ta strona została przepisana.

To powiedziawszy, wybuchnął drapieżnym śmiechem i pochylił się nad kulomiotem, okrywając się wnet parą i obłokami kurzu.
— Wdzięczność — to gorąca, wieczysta pamięć o czemś dobrem, niezachwiana wierność względem dobra. Uważamy ją za cnotę męską! — dodał jeden z żołnierzy, gdy ustał turkot kulomiotu.
Nesser długo milczał, patrząc na tych pięćdziesięciu cudzoziemców, których dziwne uczucie przygnało do okopów, broniących ziemi francuskiej. Wypowiedział myśl swoją na głos. Szafraniec, zapalając fajkę, odezwał się natychmiast:
— My rozumiemy Francję głębiej, niż sami Francuzi! My przenikamy duszę jej nie rozumem, lecz nieznanemi, na zewnątrz nie występującemi zmysłami. Wiemy z całą pewnością, że czy tu — w Artois, czy w Serbji, walczy ona nie tylko o ojczyznę Burbonów, Woltera, Wiktora Hugo, lecz o ideały — wyższe od wolności, równości i braterstwa! Tkwią one w człowieku, jak te dziedziczne cechy charakteru, jak genjalność lub zaczątki śmiertelnej choroby, — jak atawistyczne echo jedynej Prawdy. Ludzkość, tchórzliwa i wątpiąca, nie chce słyszeć wołania Logosu z bezdennego mroku wieków. Francja jest zuchwała! I rozum posiada zuchwały i takąż wolę! Dlatego stoimy zawsze przy niej. Polska również posiada zuchwałość prawdy; zdobywała się ona nieraz na to, aby wyrzec prawdę bez pochlebstwa, bez naginania jej do groźnych potęg, krępujących wolę stosunków, panujących idej i mieszczańskiego, plugawego „zdrowego rozsądku“.
Żołnierze odeszli do strzelnic, gdyż ogień karabinowy wzmagał się, a szrapuele z wyciem przeciągiem na nowo przelatywać jęły i pękać wpobliżu lasku.