Strona:F. Antoni Ossendowski - Ogień wykrzesany.djvu/258

Ta strona została przepisana.

— Pewno, jakiś dezerter, którego za karę machnęli odrazu na pierwszy ogień! — ze śmiechem zauważył stojący obok porucznika Callies sierżant.
Tymczasem przez gwar i zgiełk dobiegł gruby głos:
— Jestem z 101-go pułku, panie kapitanie.
— Nazwisko, mój stary?
— Lecomte — kapral 8-ej kompanji!
— Doskonale, mon brave! Właśnie ochotnik Nesser szuka 8-mej kompanji. Weźmiecie go pod swoją opiekę i razem wyruszycie na wasz posterunek. Taki jest rozkaz komendanta rejonu! — rzekł kapitan i, zwracając się do Nessera, dodał:
— Teraz jestem spokojny o pana! Dziś jeszcze zobaczy pan swoich przyjaciół! Pomyślności! Dowidzenia, panie Nesser!
— Słyszeliście nazwisko tego ochotnika? — spytał pułkownik Gignoux. — Jeżeli mnie słuch nie zawiódł — słyszałem wyraźnie — Nesser. Czyżby to był ten słynny dziennikarz paryski, o którym pisały wszystkie gazety? Czytałem rozkaz dzienny głównego dowództwa z powodu odznaczenia go krzyżem walecznych. Sierżancie Renard, proszę się dowiedzieć!
Sierżant podszedł do ochotnika, a, powróciwszy po chwili, oznajmił:
— Tak jest, panie pułkowniku, ochotnik Henryk Nesser był wojennym korespondentem „Hałasu Ulicy“.
— Panie Nesser! — zawołał pułkownik. — Proszę do naszego towarzystwa! Radzi jesteśmy powitać tak dzielnego obywatela!
Ochotnik podszedł, salutując oficerów.
Wszyscy przyglądali mu się z zaciekawieniem. Rzucała się w oczy niezwykle blada twarz żołnierza