Wszystkie przygotowania do podróży ukończyły się nareszcie, powóz, mający odwieźć Cedryka z matką do portu, stanął przed domem. Dziwne uczucie niepokoju i smutku ogarnęło chłopczynę. Pani Errol odeszła do swego pokoju i drzwi za sobą zamknęła, zostawiając go samego. Gdy wyszła, w oczach jej widać było ślady łez, mimowolne drżenie poruszało usta. Cedryk podbiegł do niej, ona się pochyliła, wzięła go w objęcia, on zarzucił ramiona na jej szyję i długo, długo ściskali się w milczeniu. Chłopczyk nie zdawał sobie dobrze sprawy z tego smutku, dzielił go jednak z matką i tkliwie szepnął jej do ucha:
— Dobrze nam tu było razem w tym domu, nieprawdaż, Kochańciu?
— O tak, moje dziecko drogie — odrzekła matka, łkając rzewnie — i nigdy nie zapomnimy dni spędzonych w tym domu.
Strona:F. H. Burnett - Mały lord.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.
VII.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/b/b5/F._H._Burnett_-_Ma%C5%82y_lord.djvu/page68-1024px-F._H._Burnett_-_Ma%C5%82y_lord.djvu.jpg)