Strona:Feliks Gwiżdż - Fale.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.

Karczmarka prosi w chatę —
I męża głośno woła —
A zbójcy se usiedli
Na ławach dookoła.

Hej! na dębowych ławach wraz posiedli jurni,
Błyskawicowych pełni śnień — jak bogi, chmurni...
Sam się Mateja w siebie wgryzł — na dziewkę patrzy
I, jak ta gałąź, chwieje się i coraz bladszy
Głowę w mocarnych dłoniach mnie, przeciera oczy —
Hej! nie odejdzie go ten czar, ten czar uroczy...

— „Wina!“ — Przynieśli wino-cud — uherskie wino —
„Napij sie ze mną, dziewczę, pij — pij — pij, dziewczyno!
„Chłopcy! — do braci harnaś rzekł — zagrajcie cięto!..
„Dyć dziś wesele wielgie nam i wielgie święto!“

Leci muzyka, leci w las, zawodzi smętnie,
Rwie się tatrzańska nuta w dal — harnaś namiętnie
Objął karczmarkę piękną w pas — patrzy w jej oczy...
Hej! nie odejdzie go ten czar, ten czar uroczy...
— „Wina!“ — przepili jeszcze raz, a wtedy z pola
Wszedł chłop ogromny, smukły chłop, jak ta topola.

Karczmarka pije wino,
Zbójnicy cięto grają —
Hej! Jak sie też to straśnie
Zbójnicy w niej kochają...

...Słyszysz... Karczmarko miła?
A pono ślub był wczora?
Cóż cię to w sercu gryzie?
Zabijże-że, zgnieć upiora!..