Strona:Feliks Gwiżdż - Kośba.pdf/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Do moich piersi, do mych chat
Przyskoczył, sercu memu rad,
I cieszył się i płakał —
I jako chłopczyk, próżen trosk,
Pomiędzy gąszcze, zręby, pnie,
Ślebodnie skakał.

Zdjęliśmy ostre kosy z ramion,
Ojciec uczynił krzyża znak
I ruszyliśmy do kośby.
Zaszeleściała trawa,
Zadrżały lękiem kwiaty...
Tu koniczynka dzika,
Jak dzieci opuszczone,
Zmierzwione główki podnosi i pyta:
Co to się będzie dziać?
Tam zasie jaskier śmigły, podufały,
Lekceważąco chwieje konarkami,
A dalej dzwonki polne, smętne,
I żabie oczka i białe sierotki
I otulone kukułki liljowe —
Zlęknione wnętrznie zdają się wsłuchiwać
W straszliwy, głuchy jęk
Ostatniej chwili...