Strona:Feliks Gwiżdż - Kośba.pdf/55

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie, to nie oni, nie!
To my łakniemy krwie!
My wyrastamy z białych wydm,
Z piasczystych dołów, bagien, nor,
Z przylasków, z ziemi i podziemi,
Jak obłąkane tabuny zmor —
To my!
To my idziemy wprzód!
Pożoga — ryk dział — syk kul — to my..
Lipcowy płonie słońca wschód,
Na trawach srebrne łzy...
Lipcowy płonie słońca wschód,
Na trawach srebrne łzy się mienią,
To tu, to tam purpury róż,
Purpury krwi czerwienią...

Zrywamy się raz-wraz —
Padamy znów pokotem.
Śmierć tańczy pośród nas
Z okrutnym dział chichotem...

Blisko już, blisko, w gradzie kul,
Ach, nieodparcie sunie wprzód
Tyraljera polskich dól,