Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Trębacz cesarski.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

Władeczek. On tymczasem dobrze się zasłużył przed ojczyzną, zdobywszy tak ważne wieści.
Jednak inne też myśli przelatywały mu po głowie, a niosły ze sobą troskę i niepokój. Rozumiał Lis, że Dybicz działał podług dobrze obmyślonego planu, tymczasem w wojsku polskiem szerzyło się przekonanie, że dowództwo nie posiada wyrobionego i ustalonego poglądu na możliwy przebieg rozpoczętej wojny, że w sztabie ścierają się ze sobą Prądzyński i Chrzanowski, doradzając to lub inne jej rozwiązanie.
Dwernicki, wysłuchawszy raportu Lisa, w czoło się uderzył i rzekł:
— Osłem będę, jeżeli nie zgadnę, co mi rozkaże czynić generał Klicki!
Natychmiast wysłał kurjera do starego, schorzałego generała, a sam rozpoczął gorączkowe przygotowania. Zarządził przegląd wojska i, objeżdżając szeregi kawalerji, piechoty i artylerji, dowodzonej przez kapitana Puzynę, mówił wesołym głosem:
— Hej tam, wiarusy! Bitewka będzie, coś tak węszę!
Żołnierze uśmiechali się do dziarskiego dowódcy, lecz ten i ów mruczał, że ludzie nie mają dostatecznego zaopatrzenia.
Posłyszał to Dwernicki i, stanąwszy przed pierwszym w szeregu ułanem, zapytał go:
— Cóż masz do powiedzenia, zuchu?
— Groty lanc chwieją się nam, panie generale, bo to, psia ich wiara, słabo obsadzone! — odpowiedział ułan.