Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/191

Ta strona została przepisana.

że Celina będzie zdrowa, że wyzdrowieje niebawem, na dowód zaś, że to nastąpi jeszcze w tych dniach, rozkazał poecie, by ostrzegł swoich przyjaciół, że ją zdrową zobaczą. Uprzedziwszy ich, niech jutro zaraz pojedzie do Vanvres, niech zabierze Celinę, nie zważając na stan, w jakimby ją znalazł, i niech z nią pojedzie do Paryża, do siebie. Wtedy on, Towiański, uzdrowi ją. To powiedziawszy, pożegnał poetę.
Odchodząc rzekł:
— Choćby wojsko stanęło pomiędzy nami, rozproszę je!
I zniknął za drzwiami.
Rzecz prosta, że wrażenie, jakie na Mickiewiczu uczyniła ta wizyta Towiańskiego, było piorunujące. Un coup de foudre! Sam nie wiedział, co o tem wszystkiem myśleć, a zwłaszcza, co myśleć o tym człowieku dziwnym, który z taką pewnością obiecywał mu, że Celinę uzdrowi, iż prawie wątpić nie pozwalał, ażeby to, co mówił, nie było wyrazem głębokiego przeświadczenia. Lecz kto mu dał tę moc uzdrawiania? Co to jest za człowiek? Te i tym podobne pytania nasuwały się mimowoli, ale obok nich rodziła się jakaś mistyczna wiara, jakieś przeczucie, że Celina będzie zdrowa... Jakoż przekonał się po niejakiej chwili, że uderzony »szczególnym tonem« tego człowieka, uwierzył w jego moc, uwierzył, że nikomu innemu, tylko jemu będzie uzdrowienie swej żony zawdzięczał, że on jest mocen dokazać podobnego cudu. Było to dziwne uczucie, niewytłomaczone, a jednak narzucające się z jakąś nieprzepartą siłą.
Wobec tego, gdy nadeszła noc, poeta spędził ją bezsennie, wśród »strasznych« przywidzeń i rozmyślań. »Była to walka Jakóba!« — wyraził się o niej później sam Mickiewicz — walka przytem, z której poeta wyszedł zwyciężony: walczył, wątpił, w końcu jednakże, nad ranem, »zaufał w potęgę miłosierdzia Pańskiego«, a w zaufaniu tem była już ogromna doza wiary, że szafarzem tego miłosierdzia Pańskiego musi być gość wczorajszy.
W tem uczuciu wyszedł na miasto, do kilku swoich znajomych, opowiedział im, co zaszło, uprzedził, że Celina będzie zdrowa etc. Jeden stary doktór, Polak, kiedy mu Mickiewicz powiedział o tem wszystkiem, zaczął wątpić, czy poeta jest przy zdrowych zmysłach, wziął go za rękę i zaczął mu