Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/286

Ta strona została przepisana.

nie znało innych kościołów paryskich, tylko ten, możnaby mniemać, że Paryżanie są najnabożniejszymi ludźmi, że nawet w dnie powszednie lubią przesiadywać po kościołach, palić świece przed obrazami, klęczeć przed ołtarzami, całować relikwie Świętych, spowiadać się przy konfesyonałach. Takie wrażenie robi ten wyjątkowy dom boży...
Dla nas jest on interesujący przez to, że w jednej ze ścian niedaleko wielkiego ołtarza wmurowano tu w roku 1854 piękną tablicę z białego i brązowego marmuru, nad którą się pali wspaniała lampa złota niegasnąca. Złote serce, przeszyte mieczami, zdobi górną część tablicy, a poniżej widać napis łaciński, zakończony pięknym odlewem brązowym, przedstawiającym herby Polski i Litwy. Sam napis brzmi, jak następuje: 28. Decembris a. d. 1854. declarata. pronuntiata. Definita et. in. corde. ejus. semper. sperantium. Votum. Polonorum. Hi‑In‑curribus et‑hi‑in‑equis: nos. autem. in. nomine. Mariae. invocabimus.
Ponieważ z kościoła Notre Dame de Victoire ma się nie więcej, niż pięć minut drogi na Plac Komedyi Francuskiej, więc udałem się w tamtą stronę, na kawę czarną do Café de la Regence. Jest to najstarsza z kawiarni francuskich, a jako kawiarnia szachistów, cieszy się rozgłośną sławą nawet poza obrębem Paryża. Bo kto tu nie grywał w szachy! Dość wymienić Napoleona i Mickiewicza... Po za tem jest to lokal, ac którym od bardzo daAvna dają sobie zawsze rendez-vous Polacy. Jest to sława zasłużona, bo niema takiej pory dnia, żeby wpadłszy do Café de la Regence, nie zastać kogoś zaczytanego w Czasie lub Dzienniku poznańskim. Po tem poznaje się Polaków. Oczywiście, że do każdego z takich czytelników, choć się go nie zna osobiście, można podejść i poprosić — po polsku — o jedną z tych gazet »po przeczytaniu«.
O godzinie 5‑ej wsiadłem na imperial omnibusu, jadącego na Batignolles, a po upływie pół godziny znalazłem się na ulicy Lamandé, przy której pod Nr 15 mieści się jednopiętrowy gmach szkoły polskiej, z napisem nad żelazną bramą: Ecole polonaise.
Brama była zamknięta. Zadzwoniłem. Otworzył mi woźny Francuz, który, zapytany o p. Lasockiego, inspektora szkoły, odrazu zaprowadził mię na pierwsze piętro domu, stanowiącego lewe skrzydło niewielkiego dziedzińca. Pan Henryk Lasocki, emigrant z roku 1848, siwy staruszek o typowo polskiej fizyo-