Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/357

Ta strona została przepisana.
II.
MATEJKO I SŁOWACKI.

»Tajemnicza natura przeczuć« zawsze była przedmiotem rozmyślań Słowackiego. Nieraz zastanawiał się nad tem — na co już Hamlet zwrócił uwagę Horacego, mówiąc, iż więcej jest rzeczy na ziemi i niebie, niż się ich śniło filozofom — że niejedno, co się nie dało uchwycić zmysłami, ani rozumem, on odgadywał przeczuciem. Nie umiał sobie tego objaśnić, ale nie wątpił, że są ludzie, którzy, jak on, rodzą się z takim darem chwilowego jasnowidzenia przyszłości. Gdyby żył dziś, w epoce dramatów Maeterlincka, opartych wyłącznie na przeczuciach i nastrojach, nietylkoby się utwierdził w tym przekonaniu, ale nawet, dzięki swemu Horsztyńskiemu, miałby wszelkie prawo uważać się za twórcę tego kierunku w poezyi, za którego założyciela wszyscy dziś poczytują autora Intruza. Każdy bowiem, kto zna Horsztyńskiego i dramaty Maeterlincka, przyznać musi, że w tym naszym »polskim Hamlecie« znajduje się cały szereg scen nastrojowych w rodzaju Maeterlincka, tak potężnych i przejmujących nastrojem, jak żadna ze scen w Ślepcach belgijskiego poety, i że na taką scenę, opartą na przeczuciu, jak ta, gdzie hetman — a raczej jego duch — prosi o szklankę wody, Maeterlinck nie zdobył się i nie zdobędzie się nigdy. Cokolwiekbądź, jedno nie ulega zaprzeczeniu, że Słowacki, w chwilach jakiegoś nerwowego i mózgowego podniecenia, miewał wieszcze widzenia niektórych wypadków, które »chwytał