Strona:Ferdynand Hoesick - Szkice i opowiadania.djvu/379

Ta strona została przepisana.

z właścicieli szkiców lub oryginalnych rysunków, byłby własność swoją może temu domowi przekazał, i utworzyłoby się muzeum, dające przybliżone wyobrażenie o całej twórczości artysty«. Myśl ta, rzucona w porę, była owem słowem, które stało się ciałem. Odrazu posypały się datki, ze wszystkich stron zaczęto przysyłać mniejsze lub większe sumy »na dom Matejki«, a z mnóstwa listów w tej sprawie, które prof. Maryan Sokołowski, jako jej inicyator, odebrał, największą przyjemność niewątpliwie sprawił mu krótki list Stanisława Tarnowskiego, brzmiący jak następuje: »W razie kupna domu Matejki z przeznaczeniem na Muzeum, podpisuję na ten cel złotych austryackich trzy tysiące«. Bardzo wymownym również był list księcia Adama Sapiehy (który Matejce pozował do głowy Witolda w Grunwaldzie): »Wyczytuję w Czasie projekt zachowania domu ś. p. Matejki, jako wieczną po nim pamiątkę i tak ini to trafia do przekonania, że muszę zawołać: Brawo! Jeżeli tedy poprowadzisz dalej tę świetną myśl, to zapisz mnie z tysiącem złotych reńskich«. Podobnych listów otrzymał prof. Sokołowski tyle, że w bardzo krótkim przeciągu czasu rozpoczęły się pertraktacye z rodziną Matejki, aż w końcu dom jego stał się własnością Towarzystwa imienia Jana Matejki[1].

W roku 1895, w poście, w pięknej auli Uniwersytetu Jagiellońskiego, wygłosił prof. Stanisław Tarnowski, gorący wielbiciel Matejki, cztery odczyty o nim, z których dochód także był przeznaczony na dom po mistrzu[2].


  1. Jednocześnie za fundusze, udzielone Towarzystwu przez wydział krajowy, nabyto wszystkie zbiory po Matejce, oraz część jego artystycznej spuścizny.
  2. Z odczytów tych, znacznie rozszerzonych, powstała przepysznie wydana książka St. Tarnowskiego o Matejce. Książka ta, dużej literackiej wartości, posiada — obok całego szeregu innych — jedną nieporównaną zaletę: że tym geniuszem, który ją podyktował autorowi, było serce, była głęboka miłość dla Matejki, jako malarza i człowieka idei, na której ołtarzu Matejko złożył swój genialny talent. Ona wyziera z każdej kartki tego niepospolitego dzieła, jak wyziera z każdego obrazu twórcy Hołdu pruskiego. Dlatego jest to nietylko jedna z najbardziej interesujących, ale zarazem jedna z najszlachetniej pomyślanych, jedna z najgoręcej odczutych książek. Autorowi, kiedy ją pisał, szło wyłącznie o spopularyzowanie geniuszu Matejki, ażeby potężnej sile ducha, bijącej z jego obrazów, ułatwić przenikniecie do naszych serc i mózgów.