Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy w Petersburgu, lub Moskwie zwiedzało się te dzielnice miasta, gdzie się mieściły małe rosyjskie kantory wymiany pieniędzy, rzucały się w oczy żółte, zwiędłe, ospałe, pozbawione zarostu twarze mężczyzn, otyłych, posiadających prawie kobiece formy.
Te twarze i figury należały do właścicieli tych kantorów, do drobnych bankierów, stanowiących jakby osobną kastę ludzi.
Wszyscy oni są „skopcami“, wyznawcami specjalnej sekty, która głosi, że ludzkość istnieć będzie do tego czasu, dopóki w społeczeństwie będą ludzie, którzy dobrowolnie pozbawiają siebie możności przedłużania rodu. Do tego też czasu, podobno, nie może przyjść na świat „Antychryst“
„Skopcy“ nazywają siebie „białymi gołębiami“, co znaczy niewinnymi. Jedni stają się „skopcami“ od niemowlęcych lat, inni w dojrzałym wieku. W rodzinach od wieków należących do tej sekty, zawsze powinien być „biały gołąb“, lub „biała gołębica“.
Gdy zaś nikt z rodziny nie chce stać się „gołębiem“, wtedy, nie żałując środków, „skopcy“ skłaniają obcą osobę do wstąpienia do sekty i przyjęcia „pieczęci białego gołębia“.
Jednak bardzo baczny nadzór nad temi praktykami rozciągała policja, a sądy w Rosji surowo