Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

Ta naprężona atmosfera stała się jeszcze niebezpieczniejsza, gdy przyszła wiadomość, że załoga chińska miasta Kobdo pewnej nocy dokonała pogromu w rosyjskiej i mongolskiej dzielnicy, zamordowawszy kilku Rosjan i Mongołów i zrabowawszy wszystkie domy rosyjskie. Mieszkańcy Kobdo, zaskoczeni znienacka w nocy tym napadem, zbiegli w góry, lecz mróz dopomógł napastnikom, i wielu kolonistów, szczególnie dzieci, padło ofiarą chłodu.
„Gamini“ i „kuli“, a poczęści i urzędnicy chińscy, podbudzani i przekupywani przez niektórych Rosjan, potajemnie spełniających rozkazy sowietów, z któremi się stale komunikowali przy pomocy ciągle przybywających z Irkucka ajentów bolszewickich, poczynali już prawie otwarcie mówić o konieczności krwawego porachunku z Rosjanami za stare krzywdy i z Mongołami za ich zuchwałe dążenia do niepodległości.
Nagle przyszła inna wiadomość, mniej pomyślna dla Chińczyków; ostudziła ona też nieco ich gorące zapały.
Pewnego wieczora na spienionym koniu wpadł na rynek młody uzbrojony Mongoł. Miał długie,