dzieło sztuki z laki, kryształu, malowanej porcelany i masy perłowej.
Na lewo od drzwi stało łoże szerokie, kwadratowe z jedwabnemi materacami, poduszkami i nakryciami. Łoże, kolumny i baldachim były wyrzeźbione w hebanie z rysunkiem nieskończenie długiego smoka chińskiego, pożerającego słońce. Obok mieściła się garderoba w tym samym stylu z płaskorzeźbami, wyobrażającemi różne sceny religijne; tutaj też stały cztery głębokie i wygodne fotele. Naprzeciw wejścia na dwóch dość wysokich stopniach był umieszczony niski tron zwykłego typu wschodniego.
— Zwróćcie oczy na ten tron! — rzekł hutuhtu. — Przed trzydziestu pięciu laty przybyło do nas pewnej nocy kilku jeźdźców. Weszli do klasztoru i zażądali, aby się zgromadzili tu wszyscy gelongi, getuły i kanpo na czele z hutuhtą i gegeni. W tej komnacie staliśmy wszyscy. Wówczas po tych stopniach wszedł człowiek z twarzą, osłoniętą gęstą zasłoną czarną, i zasiadł na tronie. Padliśmy wszyscy na kolana, gdyż bezwiednie w głębinach dusz naszych zrozumieliśmy, że mamy
Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/147
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/9e/Ferdynand_Ossendowski_-_LZB_02_-_Przez_kraj_szatana.djvu/page147-1024px-Ferdynand_Ossendowski_-_LZB_02_-_Przez_kraj_szatana.djvu.jpg)