Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.

taju? Tajny nasz wywiad doniósł, że Bur du kow dał przybyłym sporą ilość srebra i dolarów, podejmował ich hucznie i wspaniale i przechowywał u siebie jakieś papiery, oddane mu przez grupę „pięciu“.
Na zebraniu oficerów pułkownik Poletika w tonie przechwałki oznajmił, że jeden z Filipowych był adjutantem sowieckiego głównodowodzącego, Kamieniewa i razem z nim odbył pierwszą niefortunną wycieczkę delegacji sowieckiej do Anglji.
Skutkiem tej przykrej pogadanki miejscowych oficerów z nieznanymi przybyszami było wyrażenie ostatnim wotum nieufności; w parę zaś dni potem nastąpił rozłam w oddziale gdyż sam komendant i jego grupa łatwowiernie przeszła na stronę przybyłych.
Nie pomogły żadne perswazje, jakkolwiek jeden z najenergiczniejszych oponentów i sceptyków, bardzo rozumny, niemłody już oficer, wyraźnie zaznaczył, że przyjezdni są zdrajcami, już choćby dlatego, że publicznie wymieniali nazwę tajnej „białej organizacji“, imiona i adresy jej przywódców, wiedząc, że szpiegowie sowieccy są rozsiani wszędzie.