Strona:Franciszek Michejda - Polscy ewangelicy.pdf/37

Ta strona została przepisana.

rzekli na to, że to nieprawda, że oni tak samo życzą sobie zachowania polskiego ewangelickiego kościoła, to im na to odpowiadamy: Do tego potrzeba koniecznie równocześnie i równomiernie miłości i ewangelii i narodowości, to się da osiągnąć jedynie przez duchowe zjednoczenie się z całością polskiego narodu, czyli inaczej: Jeżeli chcemy i pragniemy polskiego ewangelickiego kościoła, to musimy być Polakami, Polakami w duchu i prawdzie, nieobojętnymi dla naszej narodowości i dla naszego narodu.

Wymownym tego dowodem są dzieje polskiego kościoła ewanegelickiego w Prusiech. Tam był (i powinien być) punkt ciężkości, serce polskiego ewangelictwa, bo tam było i jeszcze jest nad pół miliona rdzennie polskiego, głęboko pobożnego i wierzącego ludu ewangelickiego. Ztamtąd płynęło światło dla polskich ewangelików przez dwa wieki, tam wrzało i kipiało życie ewangelickie, tam rozrosło się bujnie nader bogate oryginalne, swojskie ewangelickie piśmiennictwo polskie[1], że tylko wspomnę pierwszorzędne jego gwiadzy, mężów, jak Samuel Tscheppius, Zasadius, Mrongoviusz, a przed innymi Gizewiusz i tyle tyle innych. Dla czegoż mężowie ci nie znaleźli następców, dla czegóż to obfite życie coraz to więcej zamierało, aż nie zostało z niego prawie kamienia na kamieniu? Ponieważ zaniechano pielęgnowania naturalnego gruntu, z którego jedynie owo duchowe życie może zawsze na nowo wyrastać i odnawiać się. Dla rzekomych politycznych i narodowych interesów królestwa pruskiego zgwałcono i zniweczono interes Królestwa Bożego. Powiadam tak nie bez przyczyny. Gdym raz rozmawiał o tych rzeczach z pewnym dostoj-

  1. Patrz: Karol Sembrzycki „Krótki Przegląd Literatury ewangelicko-polskiej Mazurów i Szlązaków od r. 1670.“ Odbitka z „Przyjaciela Ludu“, Cieszyn 1888.