Strona:Gabriela Zapolska - Buciki Maryni.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
4)
BUCIKI MARYNI.
NOWELKA
przez
Gabrjelę Śnieżko-Zapolską.

(Dokończenie)

Na drugi dzień po źle przespanej nocy, jeszcze wczesnym rankiem pobiegł Zawiejski w stronę redakcji w której zostawił swój rękopism.
Zastał samego redaktora, wysokiego, tęgiego mężczyznę, zajętego wiecznie tem, co do niego nie należało i troszczącego się więcej o swoje sukcesa balowe, niż o sprawy redakcji.
Zawiejski wszedł cały zgorączkowany, podrażniony słowami Maryni, która dziś rano domagała się prawie ze łzami wyprowadzenia na spacer.
Pan redaktor przeglądał się właśnie w ręcznem lusterku i poprawiał kołnierzyk.
— A! a!… nowelka? tłómaczona? — zapytał.
— Tak, przyniosłem wczoraj — odparł nieśmiało Zawiejski.
— A! a!… jest… tu… prawdopodobnie to?
— Tak jest, panie redaktorze.
— Hm… widzisz pan… Jakże tu panu rzecz tę wytłómaczyć? My mamy stałą tłómaczkę, siostrę jednego z naszych współpracowników…
Zawiejski uczuł, że blednie.
— Jednak, możnaby raz zrobić wyjątek…
— Nie, panie, niepodobna! Zasady przedewszystkiem. Chyba… może… na rok przyszły…
— To… proszę o manuskrypt.